Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o napisz co to jest rachunek sumienia. patrycja1122004 patrycja1122004 19.09.2014 Religia Szkoła podstawowa
Wcale nie odpowiedź na pytanie czy w moim sercu jest czysto, czy brudno. Pewna pani zwróciła mi uwagę na to, że dominikanie nie głoszą całej prawdy. Mówią często o Ojcu Dominiku, że był wielkim człowiekiem i świętym, przemilczając fakt, że był grzesznikiem. Według tej pani, aby głosić całą prawdę, bracia muszą dużo większą uwagę poświęcić działaniu Boga w życiu założyciela Zakonu – nikt przecież sam siebie nie zbawia. Jestem pani za tę uwagę bardzo wdzięczny. Przez to spotkanie na nowo odkryłem, że świętość to nie jest jakiś abstrakcyjny zestaw idealnych zasad, który sobie wymyślamy i do którego ze wszystkich swoich sił próbujemy dostosować nasze postępowanie. Rodzi się ona z miłosnego spotkania z Panem Jezusem, który pierwszy nas umiłował i który pokazał jak kochać. Świętość to zakochanie się w Nim, które zmienia całe nasze życie, myślenie oraz podejście do wszystkich ludzi i spraw. Dobrą okazją do doświadczenia tej miłości Jezusa jest sakrament pokuty i pojednania. W celu jak najlepszego skorzystania z tego sakramentu Kościół zaleca przygotowanie w postaci rachunku sumienia. Papież Franciszek podczas jednego z kazań w domu świętej Marty mówił o tym, że kluczowym pytaniem rachunku sumienia nie jest pytanie o to czy w sercu jest brudno, czy czysto. Istotą rachunku sumienia według Papieża jest pytanie: „Co się stało w moim sercu?”. Jakie rzeczy się w nim wydarzyły, czy jest ono podobne do placu, po którym każdy może chodzić, czy też może do domu, w którym panuje atmosfera intymności? Panuje w nim ciągły gwar, czy też jest w nim miejsce na ciszę i na słuchanie Boga? Kto był w tym sercu i co w nim pozostawił? To spojrzenie w siebie, strzeże w nas życia Bożego. W Katechizmie Kościoła Katolickiego (1454) możemy przeczytać, że warto te pytania stawiać sobie w świetle Słowa Bożego. W tym spotkaniu ze Słowem odkrywamy nasz grzech i miłość Boga do nas grzesznych. Przed miłosiernym Bogiem możemy stanąć w całkowitej prostocie i odkryć prawdy dla nas bolesne, bez żadnego tłumaczenia się i wybielania. To odkrycie grzechu, ciemności i zła w nas jest początkiem drogi zjednoczenia się w pełni z Jezusem, to wielka łaska. Jest to droga niełatwa, pełna pokus zniechęcenia, załamania się i zgorzknienia. Jednocześnie jest to droga pełna nadziei. Prowadzi nas do doświadczenia przebaczenia, wolności i szczęścia. Ostatecznie to właśnie na tej osobistej drodze każdego z nas Bóg chce dokonać rzeczy niezwykłych i największych. 29 listopada 2016, 13:00 Urodzony w 1992 roku. Brat student w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Ojców Dominikanów w Krakowie. Redaktor naczelny pisma „Teofil”, wydawanego przez braci studentów.
Ukierunkowuje nas na osobiste dobro i dobro innych. Warto poświęcić w ciągu dnia od trzech do pięciu minut, aby zastanowić się nad sobą i podjąć konkretne postanowienia poprawy. Sprzyja temu cisza i skupienie. Polecamy 2 zestawy rachunku sumienia. Rachunek sumienia wydaje się szczególnie potrzebny w działalności przedsiębiorcy.
Napisz kilka szczegółowych pytań do rachunku sumienia w związku z drugim przykazaniem Bożym . Odpowiedzi: 2 0 about 13 years ago 1. Używanie imion Świętych lub imię Boże - bez potrzeby, z braku szacunku, w złości 2. Noszenie symboli religijnych dla poprawienia swojego wyglądu (używanie jako ozdoby), a nie jako znak wiary 3. Rozmawianie o sprawach religijnych lekceważąco. 4. Uczestniczenie w seansach spirytystycznych. 5. Przysięganie bez potrzeby. robert553 Newbie Odpowiedzi: 9 0 people got help 0 about 12 years ago -Czy wymawiałeś imiona święte w żartach lub w złości? -Czy przeklinałeś? -Czy przysięgałeś niepotrzebnie lub fałszywie? -Czy bluźniłeś przeciw Bogu lub Świętym? -Czy używałeś słów z Pisma Świętego w żartach, dla obrony grzesznych interesów, dla poparcia błędnej nauki? -Czy rozmawiałeś o sprawach religijnych lekceważąco? -Czy nosiłeś symbole religijne jako ozdobę, maskotkę lub fetysz, a nie jako zewnętrzny wyraz wiary? -Czy wstydziłeś się chrześcijańskiego pozdrowienia lub zewnętrznych gestów religijnych, tj. znak krzyża świętego, przyklęknięcia, zdjęcia czapki przed kościołem lub krzyżem? kamil_zdanski Newbie Odpowiedzi: 1 0 people got help Najnowsze pytania w kategorii Religia i Etyka
Szczucki K.: Klauzula sumienia – uwagi de lege lata i de lege ferenda, Studia Iuridica, Nr 50/2009 ; Zielińska E.: Klauzula sumienia. Prawo i Medycyna, Nr 13, 2003; Zielińska E. (red.): Ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Komentarz. Warszawa, 2008 ; Zoll A.: Prawo lekarza do odmowy udzielenia świadczeń zdrowotnych i jego granice.
Raz do roku w polskich kościołach liczy się wiernych. Kilka dni temu zaprezentowano wyniki liczenia przeprowadzonego jesienią 2018 roku. W diecezji tarnowskiej, którą zamieszkuje 1,1 miliona katolików, 71,3 procent wiernych pojawia się w niedzielę w kościołach, a 26 procent przystępuje do komunii świętej. Dla porównania – średni polski wskaźnik uczestnictwa w niedzielnym nabożeństwie to 38,2% , a do komunii świętej przystępuje średnio 17,3% Polaków. Cyfry te mogą naszych duszpasterzy jednocześnie cieszyć i martwić. Nadal jesteśmy regionem zamieszkiwanym przez najpobożniejszych ludzi w Polsce. Kościoły w Beskidzie Sądeckim, Niskim i Wyspowym nadal są pełne. Ale coś jest nie tak. Prośbę Mistrza, który łamiąc chleb i dzieląc się nim ze swoimi uczniami mówił: „to czyńcie na moją pamiątkę”, wypełnia tylko jedna czwarta osób, deklarujących, że ufają Jego słowom i chcą podążać Jego śladem. Tutaj jest miejsce na istotne pytanie: skąd ta przepaść? Może zbiorowo (łącznie z tymi, którzy noszą koloratki i mitry) powinniśmy zrobić sobie rachunek sumienia, zadać pytania: w co wierzę, komu wierzę i co z tego wynika? Jak moja wiara objawia się w życiu poza tym, że nadal potrafię wydeklamować z pamięci „Ojcze nasz”? Może ta przepaść to jeden z licznych objawów zbiorowej hipokryzji? A może formuła sakramentów pokuty i Eucharystii nie do końca mnie przekonuje? Jeśli tak, to dlaczego? Na deser jeszcze jedna porcja liczb. Dwa lata temu sądeczanie ofiarowali Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy 105 tys. 230 zł. Rok temu – 160 tys. 816 zł, a w tym roku ponad 208 tysięcy. W maleńkiej Mszanie Dolnej do orkiestrowych puszek wpadło ponad 204 tysiące. Niemal wszędzie pobity został rekord dobroczynności. Można lubić albo nie lubić Jurka Owsiaka, można się z nim zgadzać albo spierać, ale przecież to, co każdego z nas z Owsiakiem łączy albo dzieli, jest znacznie mniej ważne od „owoców” orkiestry, którą wymyślił skutecznie prowokując do dobroczynności miliony rodaków. Aby te owoce zobaczyć, wystarczy odwiedzić kilka szpitalnych oddziałów. Sprzęt oznaczony czerwonymi serduszkami ratuje tam ludzkie życie. W pewnej mądrej księdze napisano: „Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc, ani złym drzewem to, które wydaje dobry owoc. Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo”. I oto pretekst do jeszcze jednego rachunku sumienia: jakie owoce rodzi moje własne życie? Jaki owoc przyniosło moje wczoraj, a jaki dojrzewa na jutro: wojna, czy pokój? Pogarda, czy życzliwość?
Józef Tischner ze swoją publikacją. W małej i poręcznej książce „Pomoc w rachunku sumienia”, słynny ksiądz i filozof zachęca do dojrzałego podejścia do rachunku sumienia, w którym nie będziemy szukać łatwych usprawiedliwień. O tym, że na świecie jest wiele zła, wiemy wszyscy. Często robimy rachunek sumienia światu.
Konferencja na temat codziennego ignacjańskiego rachunku sumienia Tak Bogu ufaj, jakby całe powodzenie spraw zależało tylko od Boga, a nie od Ciebie; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła. Św Ignacy Loyola Człowiek jest stworzony... dla Boga (aby Go słuchać i odpowiadać). Wizja człowieka i Boga. Głównym przesłaniem Ćwiczeń Duchowych św. Ignacego jest odnajdywanie Boga w całej otaczającej nas rzeczywistości, poznawanie i słuchanie Boga mieszkającego, mówiącego i działającego w głębi każdego z nas i wokół nas oraz uwrażliwienie człowieka i uzdolnienie go do odpowiadania na te wezwania, do podejmowania współpracy z Bogiem. Przywrócenie tej zdolności człowieka do głębokiego porozumienia z Bogiem, a co za tym idzie z całym światem św. Ignacy nazywa uporządkowaniem życia: "Ćwiczenia duchowe, mają na celu odniesienie zwycięstwa nad samym sobą i uporządkowanie swego życia tak, by nie ulegać jakiemukolwiek nieuporządkowanemu przywiązaniu." (CD 21). Jaki jest mój obraz Boga (moja wizja Boga)? Wczytując się w Ewangelię św. Jana odnajdujemy w niej niezwykle istotne przesłanie. Mamy trwać w miłości Bożej: "Wytrwajcie tedy we Mnie do końca, to i Ja będę trwał w was. Jak latorośl nie wszczepiona w winny krzew nie może sama przynosić owocu, tak też i wy, jeśli nie będziecie trwać we Mnie" (J 15, 4). Często, gdy mówimy, myślimy o miłości Bożej, odnosimy się do naszej własnej wizji trwania w tej Miłości, odpowiadania na nią. Jaką wizję noszę w sobie? Na czym ona polega, co jest jej istotą? Uogólniając, można wskazać dwa sposoby postrzegania Bożej miłości i odpowiadania na nią. Jedną z odpowiedzi na tę Miłość jest przede wszystkim wypełnianie przykazań. Podkreślana jest tzw. czystość kultowa, religijna, gdzie na pierwszym miejscu liczą się przykazania rozumiane jako litera prawa oraz poprawność ich wypełniania przez człowieka Św. Paweł inaczej jednak widzi miłość chrześcijańską: "On też sprawił, że mogliśmy stać się sługami Nowego Przymierza, przymierza nie litery, lecz Ducha; litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia" (2 Kor 3, 6). A więc istnieje przymierze litery, przymierze gdzie osiągamy sprawiedliwość przez wypełnianie przykazań, zasad, reguł, tradycji itd. Jest to stare przymierze. Istnieje także przymierze Ducha, które nie zabija, ale daje życie. To jest przymierze, na mocy którego życie otrzymujemy od Boga, nie możemy go dać sobie sami. Możemy ten dar życia jedynie przyjąć i rozwijać, w sobie i w innych. Inną odpowiedzią na Miłość może być przede wszystkim poszukiwanie bliskości z Bogiem, Jego obecności we wszystkich rzeczach i współpraca z tą Obecnością. Szukać i znajdować Boga we wszystkich rzeczach jak mówi św. Ignacy, rozumiejąc pod pojęciem .rzeczy. całą otaczającą nas rzeczywistość, wszystko co robimy i czym na co dzień się zajmujemy: rozmowy, spotkania, praca, obowiązki, czas posiłku, odpoczynku itd. Jaka jest różnica pomiędzy pierwszym podejściem do miłości (modelem duchowości), a drugim? W pierwszym żyjemy w nieustannym strachu, obsesji: czy jesteśmy wystarczająco sprawni, odpowiedzialni, wystarczająco silni, zdolni. Akcent jest położony na nasze osoby, na nas samych, na naszą odpowiedzialność (syndrom Zbawiciela). W drugim sposobie przeżywania Miłości na pierwszym miejscu stoi Pan Bóg i Jego miłość. Nasza troska to nie tyle troska o czystość rytualną, co przede wszystkim o bycie z Bogiem, o trwanie w Nim i z Nim. Już samo trwanie w Nim będzie przynosiło owoce. Ale nie skupiamy się wtedy na przynoszeniu owoców, lecz na trwaniu w zaufaniu do Boga, wierze w Jego miłosierdzie, które jest ponad wszystko, ponad naszą słabość i grzech Jest to cel do którego winniśmy zmierzać w naszej drodze miłości Boga, bliźniego i siebie samych. Dobrze opisuje to belgijski karmelita Wilfrid Stinissen: Świętość nie polega na bezbłędności, ale na absolutnym zaufaniu i zawierzeniu Bogu. Nie chodzi o to, by być coraz doskonalszym, a nie wzrastać przy tym w ufności. To bez znaczenia, czy masz wiele wad, wystarczy, że masz świadomość bezgranicznej, miłosiernej miłości Boga i w niej pokładasz nadzieję. Akcent jest więc skierowany nie na człowieka, ale na Boga: to nie "ja chcę być święty", ale "jakże Ty jesteś dobry, mój Boże!" Świętość to nie wymagania, lecz dar; to nie, że "muszę zrobić tak a tak", ale "trzeba bym liczył na Boga". Aby zostać świętym, nie trzeba do tego specjalnych predyspozycji; ani silnej woli, ani dobrego charakteru, ani szczególnej odwagi. Nie chodzi tu o to, by być wielkim, lecz by być małym; nie dorosłym, lecz dzieckiem; nie bogatym, ale ubogim. Dlaczego trzeba o tym powiedzieć omawiając ignacjański rachunek sumienia? Odpowiedź jest prosta: nasza wizja duchowości, miłości Boga przekłada się na wszystkie nasze działania, w tym na nasze podejście do modlitwy rachunkiem sumienia.. Przy pierwszej wizji chrześcijaństwa będzie nam groziło to, że rachunek sumienia stanie się narzędziem doskonalenia się, świetnym narzędziem dla perfekcjonistów i niczym więcej. Narzędziem dręczenia siebie i wyrzucania sobie własnej niedoskonałości. Jeśli jednak podejdziemy do rachunku sumienia przede wszystkim jako do praktyki uczenia się wrażliwości na obecność Boga w świecie i na to jak na tę obecność odpowiadamy, wtedy mamy szansę wzrastania w miłości, której nauczał Jezus. Schemat Ignacjańskiego Rachunku Sumienia Rachunek sumienia proponowany przez św. Ignacego (ĆD 43) jest dość prosty w swojej dynamice. Zawiera pięć podstawowych kroków: stanięcie w obecności Bożej i dziękczynienie za otrzymane łaski; prośba o łaskę uzdalniającą nas do dostrzeżenia grzesznych postaw w minionym dniu; refleksyjne spojrzenie na miniony dzień - zatrzymanie się nad wydarzeniami, poruszeniami, uczuciami, myślami; prośba do Boga o dar wdzięczności za Jego miłość i o dar uzdrawiającego żalu za grzech, słabość, popełnione zło; spojrzenie w przyszłość - konkretne postanowienie, decyzja będąca owocem tego, co się zrozumiało i zobaczyło. Rachunek sumienia to czas intymnego spotkania człowieka z ogromną i bezwarunkową miłością Boga, uwzględniający bardzo konkretnie i w pełni całą osobę oraz warunki, wydarzenia, okoliczności życia człowieka. Przynosimy na to spotkanie wszystko: to kim i jacy jesteśmy. Wszystko, co się wydarzyło, co jest słabością, grzechem, niepokojem, bólem, cierpieniem, ale także to, co stanowi siłę, sukces, radość, zwycięstwo. Przynosimy cały ten "bałagan" - bogactwo mojego wnętrza po to, byśmy mogli doświadczyć i usłyszeć w nim Boga i poznać siebie, byśmy mogli dostrzec konkret działania Miłości w naszym życiu i potrafili odpowiedzieć na wezwania, propozycje, zachęty, pouczenia, które Bóg do nas kieruje. Nazwa modlitwy: rachunek sumienia wywoływać może skojarzenia z koniecznością drobiazgowego rozliczania się przed Panem Bogiem, zbierania .plusów. i .minusów., które podsumowane na zakończenie, dadzą wynik - ocenę: dobry lub zły. Na początku praktykowania tej modlitwy może wydawać się ona działaniem bardzo formalnym: dokładnie zaprogramowane 15 minut, wiadomo co po kolei należy zrobić i do jakiego celu dojść - podjąć decyzje, postanowienia. Nie taka jest jednak istota ignacjańskiego rachunku sumienia. Nie chodzi o prowadzenie buchalterii naszych grzechów i słabości, czy "odfajkowanie" kolejnego ćwiczenia. Pan Bóg doskonale zna nasze grzechy i słabości i nie ma potrzeby, żebyśmy dla Niego sporządzali specjalne listy i zestawienia. Nie chodzi też o to, żeby uspokoić własne sumienie, poświęcając 15 minut na kolejne "ćwiczenie", które będzie wynikało tylko z obowiązku, a nie z potrzeby serca i miało na celu samodoskonalenie. Celem rachunku sumienia jest spotkanie, w intymności własnego serca z miłującym Bogiem i sobą samym, właśnie w atmosferze tej Miłości. Spotkanie z Bogiem, który konkretnie mnie pozwala się odnaleźć, doświadczyć, usłyszeć i rozpoznać. Jest to odkrywanie śladów Boga w sobie i w otaczającej rzeczywistości, aby nabrać umiejętności znajdowania i rozpoznawania Go we wszystkich rzeczach - rozeznania Jego obecności i wezwań i odróżniania ich od innych, nie pochodzących od Boga. Warunkiem stawianym wyraźnie i wymaganym przez św. Ignacego jest systematyczność (codzienność) tej modlitwy. Autor Ćwiczeń Duchowych dopuszcza nawet czasem skrócenie czasu codziennej medytacji, jednak nie znajduje okoliczności, które zwolniłyby człowieka z odprawienia rachunku sumienia. Systematyczne odprawianie rachunku sumienia rozbudza naszą wrażliwość, chociażby poprzez uczenie się wdzięczności i otwiera szerzej oczy na Jego obecność. Dzięki codziennemu praktykowaniu tej modlitwy dokonuje się w człowieku proces głębokiej, wewnętrznej przemiany, której źródłem jest prawdziwe spotkanie z Bogiem, podejmowanie z Nim współpracy dla dobra własnego innych ludzi. Ta forma codziennej modlitwy jest niezbędna i niezastąpiona w dążeniu człowieka do rozwoju i pogłębiania osobistej relacji z Bogiem, samym sobą i otaczającą rzeczywistością. Jest to kilkunastominutowe spotkanie z prawdziwym, żyjącym Bogiem miłującym, przebaczającym i wskazującym drogę. Miejsce i czas Znajdźmy miejsce spokojne i odpowiedni czas, który pozwoli na kilkunastominutowe wyłączenie się, zdystansowanie do tego, co dzieje się wokół. Czasem właśnie to może stanowić największą trudność: znaleźć spokojną chwilę i miejsce w naszym zaganianym i hałaśliwym życiu. Zacznijmy od uświadomienia sobie gdzie i po co przyszliśmy, abyśmy byli obecni "tu i teraz". Jest to chwila wyciszenia, zatrzymania, potrzebna abyśmy "przyszli do siebie" oraz stanęli w obliczu Bożej miłości, z pragnieniem poznawania i słuchania - pragnieniem prawdziwego, głębokiego spotkania z Bogiem i sobą samym, a także wyrażenia wdzięczności za to, kim jesteśmy, czym zostaliśmy obdarowani, nawet jeśli w danej chwili otrzymane dary wydają się nam zbyt "trudne do udźwignięcia". Na rachunek sumienia poświęćmy 15 minut. Dziękczynienie Podstawową dyspozycją dla rachunku sumienia jest wdzięczność. Według św. Ignacego człowiek po to jest stworzony, aby Pana Boga swego chwalił, czcił i Jemu służył. Św. Ignacy uważał brak wdzięczności za najgorszy z grzechów. Z niego rodzą się wszystkie inne grzechy. Dziękczynienie uwalnia nas od pychy, która przybiera różne maski, np. niezadowolenie, zazdrość, złość, rozczarowanie, frustrację. Pycha wiedzie do pesymizmu, dziękczynienie natomiast zwraca nas ku Dawcy i prowadzi do uwielbienia i radości. Postawa wdzięczności zbliża nas do Boga, otwiera na Jego miłość, pogłębia naszą relację z Bogiem i sobą samym. Bóg stopniowo ukazuje nam, że nawet najbardziej oczywiste czy niezrozumiane przez nas doświadczenia i wydarzenia są Jego darem i daje nam poznać czemu one służą. To nie Bóg wzrasta z powodu naszego dziękczynienia, ale my sami. Dziękujmy za konkretne zdarzenia, ludzi, za nasze pragnienia, postawy, czyny, takie, jakimi one są. Nie szukajmy chwil szczególnie przyjemnych lub nieprzyjemnych, nie próbujmy ich w tym momencie oceniać. Po prostu dziękujmy za to, co się zdarzyło, za co jesteśmy zdolni i chcemy Bogu dziękować. Nie szukajmy powodów wielkich, ważnych, dziękujmy za wydarzenia, doświadczenia, także te najmniejsze, które wydają się mało istotne. Zobaczmy jaka jest nasza wdzięczność za to wszystko, co nas w danym dniu spotkało. Czy znajdujemy powody do dziękczynienia i jakie one są? Nasza wdzięczność powinna dotyczyć spraw konkretnych i osobistych, tj. dotykających nas bezpośrednio. Możemy zapytać: Za jakie wydarzenia, doświadczenia, spotkania dzisiejszego dnia chcę Bogu dziękować? Kto i czym mnie dziś obdarował, ile osób się dla mnie trudziło? Jak Bóg dziś pracował dla mnie, co dla mnie uczynił, czym mnie obdarował, czym sprawił mi radość, a co było trudne, bolesne? Jaki trud, wysiłek, jakie zwycięstwo nad własną słabością odniosłam/em ja? Co zbliżyło mnie do Boga, innego człowieka, siebie samej/samego? Bądźmy w tym szczerzy, autentyczni, nie udawajmy wdzięczności. Nie wymuszajmy na sobie tej postawy, lecz zobaczmy co (jakie doświadczenia) niemal automatycznie rodzi naszą wdzięczność, a za co jest nam trudno dziękować. Skąd bierze się ta różnica? Prośba o Światło Ducha Św. pomocne w poznaniu prawdy o swoim wnętrzu w perspektywie Bożej miłości. Abyśmy mogli dowiedzieć się czegoś o sobie, winniśmy prosić Boga o światło i z pokorą przyjąć wszystko, co się Bogu spodoba nam pokazać. Akceptujące spojrzenie na siebie nie jest możliwe bez Bożej miłości i światła. Dlatego już na początku tej modlitwy zwracamy się do Boga o oczy otwarte i serce wrażliwe, o umiejętność spojrzenia na siebie w świetle Jego miłości, o odwagę poznania prawdy. Pozwólmy pouczyć się Bogu o tym, co jest prawdą o nas samych, uzdrowić i przemienić to, co wymaga nawrócenia oraz pogłębić, umocnić dobro w nas. Prośmy o łaskę widzenia siebie tak, jak widzi każdego z nas Bóg, czyli z perspektywy Miłości i Miłosierdzia, z gotowością do nieustannego wybaczania i podnoszenia z upadków. Bóg nie widzi nas tak okrutnie i bezwzględnie, jak to często my sami siebie postrzegamy. Pozwólmy pouczyć się Bogu o tym, co jest naszym grzechem i prosić o łaskę oderwania się od tego, co w nas grzeszne i słabe. Rachunek sumienia pozwala odkryć grzech po jego skutkach i znienawidzić go. Kluczem w rozumieniu grzechu jest cierpienie Boga-Człowieka. Trzeba pamiętać, że nasze doświadczenie bólu jest tylko skromnym odbiciem bólu Boga, który cierpiał po to, abym ja nie musiała/musiał cierpieć trwając w grzechu. Bóg dokonał tego z miłości konkretnie do mnie, nie do jakichś ludzi, ale właśnie do mnie... Boża miłość, Jego światło to dary, które otrzymujemy nieustannie, wszystko to Bóg daje nam do dyspozycji w każdej chwili, kiedy tylko zechcemy, jesteśmy zdolni z nich skorzystać. Prośba o światło Ducha św. na początku rachunku sumienia to w rzeczywistości nie tyle wołanie do Boga, aby dał to Światło, bo ono ciągle świeci, lecz niezbędna dla człowieka chwila uświadomienia sobie potrzeby tego Światła oraz tego, że to człowiek musi podjąć decyzję wejścia w jego krąg - jest to prośba o pragnienie, odwagę zobaczenia siebie i całego stworzenia w tym Świetle. Refleksja nad zdarzeniami i doświadczeniami dnia, i wynikającymi z nich poruszeniami, emocjami, czynami, postawami, reakcjami. W tej części rachunku sumienia, otoczeni Bożą miłością i oświetleni Jego światłem-łaską, o które prosiliśmy przed chwilą, spoglądamy na to, co się wydarzyło w tym dniu, co nas poruszyło, jakie uczucia wywołało i jak na to zareagowaliśmy, co uczyniliśmy. Kiedy zaczynamy modlitwę, gdy wchodzimy we własne wnętrze, często odkrywamy w sobie dużą wewnętrzną wrzawę. Nie starajmy się na początku, na siłę przywoływać zdarzeń z minionego dnia metodą: - śniadanie, - praca, itd. Zatrzymajmy się najpierw nad tym co nadal pozostaje w nas, co wciąż powoduje rezonans. Niech ta modlitwa obejmie to wszystko, co dobija się do naszej świadomości. Spoglądajmy na wydarzenia zewnętrzne i nasze wewnętrzne reakcje. Nie chodzi tu tylko o spojrzenie na nasze czyny, działania zewnętrzne, ale szczególnie o to, co działo się w naszym sercu. Koncentracja na czynach, zwłaszcza tych wywołujących wyrzuty sumienia, powoduje, że zatrzymujemy się na powierzchni, uciekamy od tego, co najbardziej prawdziwe w nas. Uciekamy od Boga, który właśnie w głębi nas oczekuje na nas. Pozwalamy sobie wówczas na własną ocenę naszego wnętrza z perspektywy tych czynów, pomijając uzdrawiającą Miłość. Pamiętajmy, że Miłość nie oskarża! Miłość szuka nowych rozwiązań, pomaga wzrastać, nie zasklepia się w obsesyjnym poczuciu winy. Często ten punkt rachunku sumienia staje się miejscem zewnętrznej oceny siebie, swoich zachowań. Celem tej modlitwy nie jest moralna ocena naszych postaw, czynów, reakcji lecz przyjrzenie się tym wewnętrznym poruszeniom, naszym emocjom i zbadanie co jest ich źródłem, dokąd nas prowadzą, czy prowadzą w Boże ramiona, czy w kierunku przeciwnym. Miłość to coś więcej niż moralność. Chrześcijaństwo to coś więcej niż moralność czy etyka. Wydarzenia, spotkania z ludźmi, podjęte działania, etc. to czynniki, które wywołują nasze wewnętrzne napięcia, poruszenia, stymulują nasze emocje, uruchamiają różne reakcje. Celem rachunku sumienia jest ich uświadomienie sobie, odkrycie tych wewnętrznych poruszeń i przeanalizowanie ich przyczyn, zobaczenie, które są wynikiem Bożego działania, a które wynikają tylko z naszej ludzkiej natury lub są inspirowane przez ducha złego, i do czego nas doprowadziły. Przy analizowaniu tych wewnętrznych reakcji mogą być pomocne następujące pytania: Co się dziś wydarzyło i jak to na mnie wpłynęło? Jakie uczucia, pragnienia, myśli doprowadziły do konkretnych zdarzeń? Czego Bóg oczekiwał ode mnie i dokąd mnie prowadził? Czy i jak odpowiedziałam/em Bogu? Jak korzystałam/em ze swej wolności jako daru? Uczucia, wewnętrzne napięcia i przeżycia, pragnienia to miejsce gdzie Bóg przebywa z nami w sposób najbardziej osobisty, intymny. To właśnie obszar naszego wnętrza, któremu powinniśmy przyglądać się szczególnie, nazywać powstałe emocje, analizować ich przyczyny. Zazwyczaj jest w naszym sercu jakiś zakątek, od którego należy rozpocząć proces nawrócenia, jakieś szczególne miejsce, w którym Bóg nas dotyka, oczekując naszej szczerości i zawierzenia. A Bóg może nas dotykać, zwracać naszą uwagę na dwa sposoby: przez coś, co nas będzie przyciągać i przez to, co nas będzie drażniło, co nie będzie się nam podobało. Często chcemy zapomnieć o tym miejscu nie słuchając Boga. Odkładamy na później dotarcie na to miejsce spotkania, ponieważ wydaje nam się, że to Bóg nas nie rozumie, że Jego słowo niesłusznie nas dotyka (czasem boleśnie). Usiłujemy usprawiedliwiać siebie i odwracamy się od Jego łaski, przeczuwając, być może, że zmiana postawy w tym punkcie nie będzie łatwym sukcesem, ale cierpliwym stawaniem przed Panem wciąż z tą samą słabością. Tymczasem właśnie w tym zakątku naszego serca możemy spotkać Boga i siebie samych w sposób szczególny. Nasze czyny, reakcje zewnętrzne wynikają z tego, co dzieje się w naszym wnętrzu. Jeżeli w głębi spotkamy się z Miłością, pozwolimy Jej dotrzeć do tego, co nas najbardziej boli, co chcemy ukryć przed Bogiem i sobą samym, będzie to także źródłem przemiany naszych zewnętrznych czynów, postaw, reakcji. Badając nasze czyny, uczucia, poruszenia nie koncentrujmy się na tym, co było złe, niewłaściwe, na grzechu i słabości. Zechciejmy usłyszeć kto i co mówi do nas przez te doświadczenia. Starajmy się usłyszeć Boga w hałasie naszego wnętrza i skupmy się na Jego pouczeniach, przesłaniu. Zadajmy sobie pytania pomocne do odkrywania prawdy o sobie i różnych sił działających w nas: Jak reagowaliśmy na to, co się zdarzyło? Jakie wewnętrzne pragnienia, odczucia temu towarzyszyły? Od jakiego ducha mogły pochodzić? Za którym pragnieniem poszliśmy? Zobaczmy korzenie konkretnych czynów i reakcji, często ukryte ich motywacje: Dlaczego tak uczyniłam/em, to poczułam/em, tego pragnęłam/em? Co lub kto motywował mnie w różnych działaniach? Dla kogo dziś pracowałam/em, trudziłam/em się, cierpiałam/em? Dokąd biegły moje myśli, pragnienia, wyobrażenia? Co mi się nie podoba w moim postępowaniu, wywołuje niezadowolenie, wyrzut sumienia? W jakich słowach, czynach zawiodłam/em, zraniłam/em Boga i człowieka (kogo konkretnie)? Kiedy, w jakich sytuacjach poczułam/em Bożą miłość, natchnienie Ducha Św. i co z nim zrobiłam/em, jak na nie odpowiedziałam/em? Znajdowanie odpowiedzi na te pytania pozwala w świetle Miłości odkryć prawdy o sobie dotąd ukryte, pozwala łatwiej zrozumieć, zaakceptować i pokochać siebie, pomimo niedoskonałości, grzeszności. Rachunek sumienia jest bardzo osobistym, szczerym, czasem niezmiernie delikatnym doświadczeniem Bożego nawoływania do nawrócenia w głębokich pokładach naszych serc. Przedmiot nawrócenia może pozostawać niezmiennym w ciągu długiego okresu. Prośmy o łaskę i zdolność usłyszenia tego osobistego, niepowtarzalnego wezwania, z jakim Bóg zwraca się do każdego z nas. Jednak, zachowując pokorę i ufność wobec Boga oraz cierpliwość i akceptację wobec siebie, pozwólmy aby Bóg działał w nas w takim czasie i w taki sposób, jaki On uzna za najlepszy. Prośba o przebaczenie win Prośmy o postawę człowieka, który przyznaje się do swych grzechów i słabości, nie ukrywa ich przed Bogiem ani przed sobą i wierzy w Jego przebaczenie i uzdrowienie. Złość na siebie, rozpacz, beznadzieja świadczą o tym, że chcemy przemieniać siebie własnymi siłami. Jeżeli dominują w nas uczucia wstydu, przygnębienia, znaczy to, że nasza relacja z Bogiem oparta jest na nieprawdzie. Jeśli chcemy uciekać od swojej grzesznej przeszłości, ukrywać ją przed sobą, jeśli powtarzamy z zawziętością: "już więcej tego nie popełnię", to znaczy, że Bóg tak naprawdę dla nas się nie liczy. Liczy się tylko to, jak wypadamy w świetle swoich wyobrażeń o sobie. Podobnie jest, jeśli mamy skłonność do karania siebie za grzechy. Takiego sposobu nawracania się doświadczył także sam św. Ignacy na początku swojej drogi ku Bogu. Doprowadziło go to do popadnięcia w skrupuły, a nawet do pokusy targnięcia się na swoje życie. Później jednak zrozumiał swój błąd i nawracanie siebie powierzył Bogu i doświadczył w tym wewnętrznej wolności i radości. Bóg nie zraża się naszymi niepowodzeniami, pragnie nieustannie uzdrawiać nas i przemieniać, niezależnie od szybkości naszych postępów w nawracaniu. Boża miłość jest większa niż nasz grzech. Jego przebaczenie otrzymujemy wcześniej, niż o nie poprosimy. Bogu zależy na nas, walczy o nas i chce byśmy współpracowali z Nim w tej walce. Wątpić w Jego przebaczenie, to znaczy tworzyć sztuczne bariery w relacji z Bogiem, sobą samym i całym otoczeniem. Nasza prośba o przebaczenie będzie prawdziwa i głęboka jeśli będzie jej towarzyszył żal za grzechy. Często nie żałujemy tak bardzo szczerze, jak potrzeba. Brak szczerego żalu za grzechy oznacza, że nie dajemy Bogu szans na uzdrowienie nas, na dotknięcie Jego miłością. Taka wewnętrzna postawa braku wolności, niewiary i samowystarczalności rodzi nasze kompleksy, pogłębia rany, oddala od Boga i siebie samego. W prośbie o przebaczenie dobrze jest zbadać uczucia, które jej towarzyszą. Jeśli jest to wstyd, lęk, rozpacz, itp., oznacza, że naprawdę nie wierzymy w przebaczenie. Szczery żal za grzechy nie prowadzi do rozpaczy, poczucia winy, lęku, on daje siłę i wyzwolenie, które prowadzą wprost w ramiona Boga-Miłości. Pamiętajmy o cierpliwym oczekiwaniu Boga Ojca na powrót syna marnotrawnego. O wielkiej Bożej miłości, która natychmiast wybacza grzechy i winy syna, a jego powrót staje się okazją do świętowania i radości. Nasza odpowiedź - podjęcie woli Bożej, postanowienie poprawy. To czas konkretnych decyzji wynikających z refleksji w poprzednich punktach rachunku sumienia. Przeprowadzony rachunek sumienia odnowił nas i uwrażliwił na miłość Boga. Bóg wzywa nas do nieustającego dialogu i współpracy z Nim. Jest to pora abyśmy ten dialog i współpracę podjęli. Potrzeba naszych postanowień i decyzji. Nie powinno ich być dużo. Wystarczy jedno, ale bardzo konkretne i wynikające z tego, co usłyszeliśmy i dostrzegliśmy podczas kończącej się modlitwy. Zobaczmy kryteria naszych wyborów i decyzji. Czasem jedynym kryterium staje się stopień trudności realizacji danego postanowienia. Myślimy wtedy, że to czego oczekuje Pan Bóg, musi być bardzo trudne, musi nas przerastać, musi nas przerażać. Na takie myślenie często wpływa fałszywy obraz Pana Boga, ludzka pycha i wynikający z nich lęk. Unikajmy postanowień podejmowanych niejako na wyrost, zbyt ambitnie kształtowanych przez nasze wyobrażenia. Postanowienie nie może być wciąż zmieniane. Nie możemy oczekiwać łatwych i szybko dostrzegalnych zmian w nas samych. Bardzo ważna jest wierność nawet w pozornie małej sprawie. Może to być pierwszy krok ku większym przemianom. Dobrze jest też zwrócić uwagę na to, czy podejmowane postanowienie nie jest przypadkiem podejmowane z lęku. Taka sytuacja mogłaby oznaczać, że rachunek sumienia stał się rutynowym ćwiczeniem, a nie żywą modlitwą-spotkaniem. Każde podjęte postanowienie, decyzję przedstawmy ufnie Panu Bogu, prosząc, abyśmy poznali, czy jest ono zgodne z Jego planem. Ufajmy, że w jego realizacji nie będziemy pozostawieni sami. Nie próbujmy polegać tylko na własnych, ludzkich siłach. Zakończenie Rachunek sumienia nie jest sposobem na natychmiastowe uzdrowienie siebie, nie jest metodą samodoskonalenia. Każdy z nas ma prawo do błędów i obowiązek uczenia się na nich. Rachunek sumienia jest modlitwą, intymnym spotkaniem z Bogiem, który uwrażliwia nas na bardzo osobiste poruszenia, którymi posługuje się Duch Święty, by nas zbliżyć do Chrystusa. Bez tego czynnika modlitwy rachunek sumienia upływa na jałowej refleksji nad sobą, a jego celem staje się doskonalenie osobiste, podsycające nasze ambicje i niezdrowe oczekiwania. Często, nie widząc natychmiastowych efektów tej modlitwy ulegamy zniechęceniu. Pamiętajmy, że wszystko ma swój czas. Rachunek sumienia nabiera prawdziwej wartości dopiero wtedy, gdy staje się doświadczeniem codziennej konfrontacji ze sobą samym w promieniach Bożej miłości i miejscem odnawiania się na drodze naszego powołania, a przez to prowadzi do pogłębienia i rozwoju własnej tożsamości na wybranej drodze. Nasz codzienny rachunek sumienia w żadnym razie nie może pominąć powołania, naszej roli i sytuacji życiowej. Ta modlitwa uzdalnia nas do poznawania i rozumienia unikalnego dla każdego z nas "języka", jakim Bóg komunikuje się z nami. Język, jakim przemawia Bóg do człowieka, wydaje się podobny do języka ludzi głęboko w sobie zakochanych. Do wzajemnego zrozumienia nie są konieczne wzniosłe deklaracje, wystarcza kilka słów, krótkie spojrzenie, uśmiech, drobny gest. Porozumiewają się "szyfrem", jest on nieczytelny dla "trzeźwych" racjonalistów, którzy nie rozumieją racji serca. Dobrze odprawiony rachunek sumienia budzi w nas głęboką radość i nadzieję na przyszłość.
. 893kwcz8ic.pages.dev/196893kwcz8ic.pages.dev/28893kwcz8ic.pages.dev/336893kwcz8ic.pages.dev/171893kwcz8ic.pages.dev/194893kwcz8ic.pages.dev/159893kwcz8ic.pages.dev/271893kwcz8ic.pages.dev/211893kwcz8ic.pages.dev/252
napisz kilka pytań do rachunku sumienia