pig **. rzeczownik. świnia, świntuch (nieprzyjemna osoba) potocznie [policzalny] policjant (obraźliwie) obraźliwie [policzalny] A pig gave me a speeding ticket. (Policjant dał mi mandat za przekroczenie prędkości.) You can't lie to a pig, you have to confess! (Nie możesz okłamać policjanta, musisz się przyznać!) The pig will find
[quote name='"monika_se"'][quote name='tommy80']a co do kraju, to nie kazdego stac( tak mi sie wydaje), przynajmniej ja przedtem nie karmilabym psa, miesem ktore moglabym wsadzic do gara i zrobic obiad rodzinie, i nie pozwolilabym sobie na luksus posiadania takiego psa...[/quote] z tymi kosztami to trochę chyba przesadzacie podaje wam ceny z Zabrza, myśle że niewiele się różnią od ceny w innych regionach, a co do rzeźnika to nie tzreba jechac do ubojni tylko do mięsnego :roll: (o ile dobrze was zrozumiałam) kości cielece 1 kg 1,90zł kurze łapki 1kg 1,50zł skrzydła z kurczaka 1 kg 3,99zł korpus z indyka 1 kg 2,73zł korpus z kury 1 kg 1,80zł nózki wieprzowe 1 kg 1,15zł kąty wieprzowe (luxus) 4,90 za 1 kg kości wieprzowe 3,99 za 1 kg świński ryjek 1 kg ok 3zł podroby 1 kg ok 6,50 ( ale ilość podrobów to np u nas po 60 gram tygodniowo) rybki od 2 pln (odpady z filetowania ) do 4,99 za kilo sledzi zero suplementów i witaminek za wyjątkiem omeganu (omega 3 i omega6)butelka 22pln daje mała łyżeczkę dziennie lista która jest podana to podstawa naszego Barfu wiadomo mozna to urozmaicac jeszcze o wołowinkę i droższe mięcha, ale to jest jak z karmą jak nie stac Cię na RC lub Eukanubę to karmisz Boschem, Acaną obecnie nie pracuje i nie powiem żeby mi barf dawał po portfelu, a zaczynalismy od eukanuby i royal canin, i ciekzo było kupić wielki wór, a na kilosy było jeszcze drożej, suczka ma mnóstwo wigoru, frajde z gryzienia, szczęka jej się wyrobiła niesamowicie, z mordy w ogóle nic nie jedzie, kupy małe i nie smierdzące, baki puszcza ale chyba wszyscy puszczamy :D :o :multi: acha no i akurat z całej tej listy jedynie skrzydełka i watróbka to cos co My też jemy:lol: oczywiście po obróbce termicznej :P :P :P
Kolejna z książka z cyklu "Co jest w życiu ważne?". Penelopa autorstwa Marilyn Kaye, na podstawie scenariusza Leslie Caveny jest baśnią o współczesnej dziewczynie, pokazującą że aby być szczęśliwym i spełnionym trzeba w pełni pokochać i zaakceptować siebie. Bohaterka książki, tytułowa Penelopa ma wszystko czego dusza zapragnie. Ma piękny dom, arystokratyczne korzenie, najnowsze kreacje od projektantów, wszystko to co materialne jest w zasięgu jej ręki. Jest tylko jeden mały szkopuł. Nad rodziną Wilhern ciąży straszliwa klątwa według której, pierwsze dziecko płci żeńskiej urodzi się ze świńskim ryjkiem. Tak się stało, że Penelopa jest jedyną żeńską przedstawicielką swojego rodu i jaka jedyna z rodziny posiada osławiony świński ryjek. Penelopa przez całe swoje życie była ukrywana przez rodziców w ich rezydencji. W dzieciństwie nigdy nie bawiła się ze swoimi rówieśnikami, gdy dorastała, nie wychodziła poza obręb posiadłości, rodzice sprowadzali jej najlepszych nauczycieli, aby zapobiec konieczności posłania córki do szkoły. Penelopa miała wszystko, czego może zapragnąć młoda dziewczyna, a jednak widmo "straszliwego i zwierzęcego" nosa przysłania jej cały świat. Jednak istnieje sposób na przerwanie klątwy - jest to możliwe dopiero wtedy gdy prawdziwy arystokrata błękitnej krwi, zechce związać się z dziewczyną na zawsze, dopóki śmierć ich nie rozłączy. Jak można się domyślić rodzice mają jeden cel, znaleźć arystokratę który zostanie mężem Penelopy. W końcu jednak dziewczyna bierze sprawy w swoje ręce, ucieka z domu i zaczyna życie na własną rękę. Wolność otwiera jej oczy na możliwości, o których istnieniu nawet nie wiedziała. Po drodze zawiera przyjaźnie i odkrywa szczęście w najmniej spodziewanych miejscach. Penelopa to piękna opowieść, która pokazuje nam że wygląd zewnętrzny nie jest najistotniejszą rzeczą w naszym życiu. To jacy jesteśmy w środku, co sobą reprezentujemy, w jaki sposób traktujemy ludzi, jest o wiele bardziej ważniejsze niż nasze fizyczne wady. Po za tym, czasami okazuje się że to, co my uważamy na mankament naszej urody, co nam się w sobie najbardziej nie podoba, jest naszą największą zaletą - tak uwielbianą przez otoczenie. Akceptacja siebie takim jakim się jest, jest dużo bardziej ważniejsza niż aprobata społeczeństwa. Tylko bowiem w taki sposób uda nam się żyć zgodnie z samym sobą, zdobyć prawdziwych przyjaciół i szczerą miłość. Książka jest napisana lekko i bez wątpienia nie jest szczytem literatury pięknej. Jednak nie zawsze mamy ochotę czytać ciężkie, filozoficzne książki o życiu. Czasami chcemy przeczytać coś lekkiego i odprężającego, co oderwie nas od otaczającej nas rzeczywistości. Książka ta bez wątpienia nadaje się do tego znakomicie. A tak na boku: Najlepiej smakuje z filiżanką gorącej herbaty i kawałkiem szarlotki. W 2006 roku, na kanwie scenariusza Leslie Caveny, powstał film z Christiną Ricci w roli głównej. Film jest typowym amerykańskim kinem obyczajowym, skierowanym do żeńskiej części widowni. Jednak jeżeli macie kiepski humor i chęć na obejrzenie lekkiej, opowiedzianej z humorem, opowieści to naprawdę serdecznie polecam. James McAvoy w roli Maxa jest naprawdę idealny.Wcześniej niepublikowana rzecz nagrywana gdzieś pomiędzy 2016 a 2017. Rapy: Ryjek (https://www.facebook.com/souldier23)Nagrywanko i miksy: Kurzysie (https://
Kapelusz świński ryjek, XIX w., Opoczyńskie. Ze zbiorów Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, fot. Wł. Pohorecki Do sukmany Opocznianie powszechnie nosili kapelusz zwany świńskim ryjkiem, lub piastą. Wykonany był z filcu, z wysoką, zwężającą się główką i denkiem wygiętym po środku, ozdobiony dwoma-trzema aksamitkami, szpilkami, sprzączkami. Czapka futrzana, Opoczyńskie, okres międzywojenny. Ze zbiorów Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, fot. Wł. Pohorecki Opocznianie nosili też futrzane czapki oraz rogatywki z czarnego lub granatowego sukna, obrzeżone czarnym lub siwym barankiem. Szyto je z czterech klinów tworzących denko oraz barankowego otoka, który był lekko poszerzony. W środku czapki wyściełane były owczą wełną usztywnioną papierem. Koszula męska, Opoczyńskie, okres międzywojenny. Ze zbiorów Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, fot. Wł. Pohorecki Do ok. 1890 r., mężczyźni nosili koszule na wypust, czyli wykładane na portki i przepasane pasem. Miały one krój przyramkowy, były marszczone wokół szyi, przy kołnierzu i mankietach. Najstarszy typ miał mały kołnierzyk i symetryczne rozcięcie na piersiach. Koszule nowszego typu miały stojący kołnierzyk i niesymetryczne rozcięcie, zapinane z lewej strony na guzik. Zdobiono je haftem na napierśniku, przeszywanym lub krzyżykowym, w późniejszym okresie płaskim. Haft był czerwono-czarny, biało-czarny, biały lub wielobarwny. Koszula męska, opoczyńskie, okres międzywojenny. Ze zbiorów Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie, fot. E. Koprowski Spodnie, opoczyńskie, okres międzywojenny. Ze zbiorów Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie, fot. E. Koprowski Najstarsze noszone do stroju opoczyńskiego spodnie to tzw. paradne spodnie, w fałdy (tył sfałdowany). Szyto je z wełnianych tkanin samodziałowych jednobarwnych, ciemnych lub wielonicielnicowych, o drobnym wzorze w pasy lub kostkowym na tle czarnym, bordowym lub pomarańczowym. Były one złożone z dwóch kawałków tkaniny zszytej pośrodku, z rozporkiem z boku, w pasie wszyte w oszewkę, czyli pasek z tego samego materiału. Dla dopasowania do figury, z tyłu spodnie ułożone były w fałdy. Latem i do pracy noszono portki samodziałowe, lniane, w kolorze naturalnym i farbowane na granatowo. Do tego rodzaju portek noszono koszule wypuszczane. Lejbik – kamizelka męska, Opoczyńskie, okres międzywojenny. Ze zbiorów Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, fot. Wł. Pohorecki Lejbiki były rodzajem bezrękawnika, nakładanego na koszulę. Szyto je z wełnianych samodziałowych tkanin. Najstarsze były jednobarwne: pąsowe, zielone, modre lub przetykane w prążki, późniejsze – granatowe. Krótkie, z przodu miały klapki i stojący kołnierzyk, a z tyłu były regulowane w pasie, dając możliwość dopasowania szerokości do figury. Spencer, Opoczyńskie, okres międzywojenny. Ze zbiorów Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, fot. Wł. Pohorecki Spencer to rodzaj kaftana. Podobny był do krótkiej marynarki, sięgającej tylko do pasa. Na początku XX w. noszony był na lejbik, wymiennie z marynarką. Spencery szyte były z tkanin samodziałowych, często wielonicielnicowych, jednokolorowych (granatowych, czarnych) lub w różnobarwne desenie, wynikające ze splotów tkackich – często w pasy. Krój ich był prosty, z długimi rękawami, z tyłu dopasowany do figury dwoma pionowymi cięciami. Miały obszycia z deseniowych czarnych tasiemek i zapinane były na mosiężne guziki. Sukmana – tył, Opoczyńskie, okres międzywojenny. Ze zbiorów Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, fot. Wł. Pohorecki Sukmana to wierzchnie okrycie mężczyzn. W Opoczyńskiem było ich kilka odmian, różniących się między sobą krojem, kolorem sukna lub zdobniczymi detalami. Powszechne były sukmany z niebarwionego runa, samodziałowe, z sukna folowanego. Najstarsze nie były odcinane w pasie, później o kroju z odcięciem w pasie i ułożonymi fałdkami. Sukmana – przód, Opoczyńskie, okres międzywojenny. Ze zbiorów Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, fot. Wł. Pohorecki Najdłużej przetrwała sukmana tzw. z potrzebami, sięgająca do kostek, biała z czarnymi ozdobnymi obszyciami na krawędzi prawej poły, na brzegach rękawów i pleców, z podkreśleniem cięć fałd, i kieszeni. Zapinana była na potrzeby, czyli ozdobnie ułożone poziome pętlice z miękkiego, grubego, czarnego sznurka. Sukmana – naszycia, Opoczyńskie, okres międzywojenny. Ze zbiorów Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, fot. Wł. Pohorecki Opocznianie ze Smardzewic, Ziemia 1912 r., fot. St. Lencewicz W XIX w. mężczyźni nosili pasy tkane lub plecione, zwane siatkowymi. Tkane na warsztatach miały osnowę lnianą a wątek wełniany, były jednokolorowe lub w pasy, sztywniejsze od plecionych. Noszone były do lejbików lub na sukmanie. Pasy siatkowe wykonywały kobiety. Pleciono je z wełny tak, żeby uzyskać wielobarwne pasy na tłach: pąsowym, żółtym, a nawet czerwonym. Buty męskie, Opoczyńskie, okres międzywojenny. Ze zbiorów Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, fot. Wł. Pohorecki Na przełomie XIX i XX w. noszono długie buty, w które wpuszczano portki. Miały one cholewy dwóch rodzajów: miękkie, karbowane w okolicach kostki lub proste, sztywne.